-Dasz radę. Ułożysz sobie życie od nowa. Bez brata. Bez Maćka.- mówiła pod nosem wychodząc z łazienki i kierując się do sypialni, by później przebyć drogę do krainy Morfeusza.
Dużo rozmyślałem o naszym dzieciństwie, tyle radości w tych wspomnieniach z naszego wspólnego dorastania. Jestem ci wdzięczny za te wszystkie lata, kiedy byłaś przy mnie. Pewnie pomyślisz, iż za bardzo się roztkliwiam… może będziesz miała rację. Ale chciałem ci powiedzieć, że bardzo cię kocham.
Wstała dość wcześno, bo zaczął brzuch ją boleć. W ostatnim czasie mało jadła. Można nawet powiedzieć, że nic. Włożyła szare rurki, białą, zbyt za dużą bluzę, białe conversy, a z włosów zrobiła kucyk. Zeszła na dół, bo zgodnie z jadłospisem miało teraz być śniadanie. W 'jadalni' było kilku młodych mężczyzn z kurtkami z napisem "Poland". Siadła do stołu, który stał w kącie i był prawie niezauważalny. Wsypała do miski Musli i mleka i zaczęła konsumować. Spojrzała jeszcze w stronę tych mężczyzn i ją zatkało. ON tam był. Natychmiast powróciły wspomnienia.
Wigilia, 17.40
-Maciek nie tu!- rzucała się blond włosa.
-A gdzie?- przewrócił oczami jej starszy brat.
-Bardziej w górę!
Gdy chłopak już zawiesił wszystkie bombki dziewczynka rzuciła mu się w objęcia.
-A to za co?- spytał.
-Za to, że jesteś przy mnie.
-Zawsze będę przy tobie.- odpowiedział.
Był szczęśliwy. Uśmiechał się. Śmiał. Lepiej mu bez swojej siostry ? Może zapomniał o niej?
Tak rozmyślałaś, że nie zauważyłaś, że ich już nie było. Dokończyłaś śniadanie i poszłaś do recepcji. Nie wiesz po co. Chcesz tylko wiedzieć gdzie jest. Może cię odszedł i nie pamięta, ale strasznie brakuję ci jego objęć. Recepcjonistka najpierw nie chciała ci nic mówić, lecz jednak dotarłaś do niej i wiesz, że ma numer 23.
Rodzeństwo łączą te same wspomnienia z dzieciństwa - podjęła. - Łączą je te same geny, więc stracić brata lub siostrę to jakby stracić cząstkę siebie. Na przykład rękę, ale to coś więcej. Jakby wyrwano Ci kawałek serca.
Siedzisz w pokoju i rozmyślasz. Pójść czy nie pójść. Coraz więcej napływa ci się wspomnień. Nie wytrzymujesz. Schodzisz z łóżka i wychodzisz. Wpadasz. Wpadasz na kogoś. Wpadłaś na... NIEGO. Stoi przed tobą Maciek. Ten Maciek. Łzy lecą Ci. Widzisz kurtkę z napisem "Poland". Spełnił marzenie. Jest skoczkiem.
-No Maciek to chyba przeznaczenie.- nie zauważyłaś innych skoczków za nim.
-Ola?- wydusił.- To ty?
-Mówiłeś, że nigdy mnie nie opuścisz.
-Ola...ja...-próbował się wytłumaczyć.
-Jesteś najgorszy.
Trzaskasz drzwiami i zamykasz je na klucz. Słyszysz, że ON się dobija. Na marne. Pa Maciek. Pa wszystkim.
Idziesz do toalety. Wyjmujesz żyletkę. Zamykasz oczy i już miałaś ciąć...
-Olu pamiętaj.- mówi smutno Maciek.-Jeśli przez przypadek będziemy musieli od ciebie odejść..pamiętaj zawsze i wszędzie będę cię kochać i nie rób nic głupiego w życiu bez mojej zgody, dobra?
-Dobra.
-No choć tu!- po raz ostatni cię przytulił.
-Pa Olu.- powiedział wtedy cicho,a ty wtedy nie usłyszałaś.
Wybuchłaś płaczem. Nie zrobisz tego. Rzuciłaś żyletkę w kąt. Siadłaś na zimnych płytkach. Nie przeszkadzał o ci to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz